Kartka z kalendarza – 2006 rok

Interpretacje

Kartka z kalendarza – 2006 rok

Rok 2006 na Festiwalu Interpretacje zapisał się w pamięci publiczności jako wyjątkowo “mocny” pod względem repertuaru.

Wtedy to w reżyserskie szranki stanęła siódemka twórców: Maja Kleczewska, Jan Klata, Paweł Miśkiewicz, Piotr Mularuk, Jacek Orłowski, Grzegorz Wiśniewski oraz Marcin Wrona.

Dwa spektakle konkursowe były realizacjami Teatru Telewizji. Festiwal otwiera i zamyka pokaz mistrzowski. W tym roku dwójki laureatów katowickiego festiwalu: Krzysztof Warlikowski z nazwanym wydarzeniem minionego roku spektaklem „Krum” (wspólne dzieło Teatru Rozmaitości z Warszawy i Narodowego Starego Teatru w Krakowie) oraz zwyciężczyni pierwszej edycji konkursu z 1998 r. – Anna Augustynowicz i jej „Samobójca” szczecińskiego Teatru Współczesnego.

Reżyserską siódemkę ocenia jury w składzie: Izabela Cywińska, Ryszard Bugajski, Piotr Cieplak, Marcin Jarnuszkiewicz, Stanisław Radwan oraz Krzysztof Warlikowski. Ten ostatni jednak rezygnuje z funkcji jurora, ponieważ podjął się w trybie nagłym pracy w Operze Paryskiej, a terminy wynikające z nowych obowiązków są nie do pogodzenia z katowickim festiwalem. Organizatorzy podjęli więc decyzję o rozdysponowaniu kwoty 10 tys. zł, jaką Warlikowski miał nagrodzić wybranego reżysera, między pozostałych pięciu jurorów. Wartość każdego z konkursowych mieszków, o które walczyło siedmioro reżyserów, wynosiła więc 12 tys. zł.

Laur Konrada odebrała Maja Kleczewska za spektakl „Woyzeck” Georga Buechnera Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu.

Recenzenci i widzowie zauważyli, że spektakle prezentowane na Festiwalu są brutalne, mówią o mrocznej stronie człowieczeństwa, pokazują ludzi chorych psychicznie, niezdolnych do miłości i czynienia dobra. Pojawiły się głosy krytyki doboru festiwalowych propozycji.

Z recenzji:

– „Świat pełen zła i agresji, zaludniony przez ludzi okaleczonych psychicznie, zdominował tegoroczny Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. Czy tak widzą rzeczywistość młodzi reżyserzy, którzy walczą w Katowicach o Laur Konrada? A może jest to wizja Jacka Sieradzkiego, pomysłodawcy festiwalu i jego dyrektora artystycznego wybierającego spektakle? Jakakolwiek byłaby odpowiedź, jedno jest pewne – festiwalowi coraz mniej służy arbitralny, jednoosobowy dobór przedstawień. Kiedy artystyczny kształt Interpretacjom nadawał Kazimierz Kutz, a spektakle selekcjonowała trójka krytyków, mieliśmy gwarancję różnorodności. Dziś zdecydowanie dominuje jeden nurt – brutalizm, i jedna wizja – człowieczeństwa naznaczonego piętnem odkrywania natury seksualności. Naturalistyczna dosłowność odziera teatr z tego, co w nim najcenniejsze – z metafory – zastanawiałą się Danuta Lubina-Cipińska w „Rzeczpospolitej”.

– „Świat, jaki oglądaliśmy na tegorocznych “Interpretacjach” jest jednoznacznie zły, a ludzie podli i niezdolni do jakichkolwiek uczuć. No i zgoda, to też jest jakaś diagnoza, jakiś obraz, choć zapewniam, że w takiej dawce ma charakter paraliżujący i szóstego dnia festiwalu naszych sumień ten krzyk ze sceny raczej nie poruszył. Zdumiewa mnie natomiast dobór przedstawień, w których zło traktowane jest dosłownie, a pokazywana przemoc grozi uszkodzeniem aktorskiego ciała, o psychice nie mówiąc – komentowała Henryka Wach Malicka w „Dzienniku Zachodnim”.

– „W rozmowach festiwalowych pojawiał się zarzut, że młodzi twórcy epatują przemocą i seksualnością. Że nie szanują wartości. Może dlatego na koniec pokazano bezpieczny, realistyczny i martwy artystycznie spektakl “Śmierć komiwojażera” Jacka Orłowskiego (Teatr im. Jaracza z Łodzi). Jeśli to ma być kultura wysoka, to trudno nie postawić na barbarzyńców” – pisała Joanna Derkaczew w „Gazecie Wyborczej”.

2006 woyzeck, Kleczewska, foto Piotr St. Walendowski